wtorek, 15 grudnia 2015

Przemówmy ludzkim głosem





Filmik, który znalazłam na youtube. Świetny pomysł. Coś ẚ la kolacja Wigilijna. W świątecznym posiłku uczestniczą: kot w roli pana domu, psy – jako zaproszeni goście i … ręce ich właścicieli. Wszyscy grają znakomicie, tworząc bardzo zabawny efekt. 

Scenka ta pokazuje relację między ludźmi i zwierzętami: dobrą i ciepłą, przy której wszyscy dobrze się bawią. 

Jednak przy okazji pragnęłabym zwrócić uwagę na następujący problem – nie traktujmy zwierząt przedmiotowo - jako prezenty pod choinkę. Na początku taki mały piesek jest milusi, a potem to tylko problem, bo kapcie pogryzione, bo trzeba wyprowadzać na spacer, nawet kiedy ciemno i brzydko za oknem. Nie ma co z nim zrobić, kiedy chce się wyjechać na wakacje. W końcu oddaje się do schroniska, bo chce się wyjechać na wakacje albo się znudził. Oddanie do schroniska – to jeszcze akt humanitaryzmu, można przecież przywiązać do drzewa w lesie albo zakopać żywcem. Swoją drogą w świecie natury - tylko człowieka stać na tak nieludzkie pomysły. 

Ostatnio byłyśmy z Gosią w jednym ze schronisk dla psów, by przekazać potrzebne rzeczy. 
Psy w schronisku – to trudny widok. Pragną domu i kogoś, kto by je przygarnął. Najlepsze schronisko i praca wolontariuszy tego nie zastąpią. Stworzą zaledwie namiastkę, a większość z tych zwierząt nie ma już nigdy szans, by znaleźć prawdziwy dom. Są za stare, często ze skrzywioną psychiką, traumą i nawykami ze schroniska. 

Przed zakupem psa, kota, innego zwierzęcia – zalecam rozwagę. Nie uleganie emocjom, chwilowemu kaprysowi. Gdy się zdecydujemy i jesteśmy na to przygotowani, warto wziąć też pod uwagę schronisko, bo tam jest dużo fajnych psów, które tylko marzą, by ktoś zwrócił na nie uwagę, ponownie pokochał i przygarnął. 
Mój pierwszy pies (kiedy byłam dzieckiem) miał być zabrany ze schroniska. W efekcie rodzice ulitowali się i wzięli czworonoga, który miał tam trafić. Właściciele pewnie chcieli się go pozbyć, bo zdewastował im parę rzeczy w mieszkaniu. Domyślamy się tego, bo nam też uczynił wiele szkód. Nie lubił zostawać sam i tak to sobie rekompensował, a że był sprytny i skoczny, potrafił wiele zdziałać podczas gdy ja byłam w szkole, a rodzice w pracy. Ale myśmy wytrwali, a pies dożył u nas sędziwego wieku dwudziestu kilku lat. Drugi nasz pies oddany przez poprzednich właścicieli, był zaniedbanym niespełna rocznym szczeniakiem. Wyrósł na pięknego Owczarka Niemieckiego, który dożył u nas wieku kilkunastu lat. 

Od wielu lat moim marzeniem jest mieć psa, ale tak długo, jak nie będę dysponowała odpowiednimi warunkami, a przede wszystkim czasem – nie decyduję się na „powiększenie rodziny”. Za to moi rodzice mają fantastycznego psa. Jest tak pocieszny, że może stanowić wdzięczny obiekt rozlicznych opowiastek i anegdot, które będę przytaczać w tym dziale.


Paulina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz