Prawdopodobnie późną jesienią, kiedy brakowało już kolorów
lata , a szarości i brązy opanowały
ulice, budynki i pozbawione liści drzewa. Internet dopiero miał się narodzić w
przyszłości. Codzienność, ograniczona do wypełniania powinności: „ bo tak
trzeba”, bo „inni tak robią” , „bo takie jest życie” wydawała mi się również
odarta z kolorów. Imprezy kiedyś się
kończyły, miłości też i pojawiały się pytania o głębszy sens tego wszystkiego.
W tej porze smuty wypełniałam
swoją powinność uczęszczania na lekcje religii, ale nie wystarczały mi
poukładane na potrzeby uczniów wykłady dotyczące reguł, zakazów i nakazów . W
tak zwanym życiu nie było tak pięknie, liczyły się pozory, miało ładnie
wyglądać, jak rajskie jabłuszko, niestety często z opasłym robakiem w środku.
Postanowiłam bardziej aktywnie
rozwikłać moje dylematy, z pomocą autorytetu w osobie księdza i mądrości
zawartej w książkach. Zadowolona ze swego pomysłu zapukałam do drzwi plebanii i zostałam życzliwie zaproszona do środka
Z podziwem popatrzyłam na półkę pełną książek. Poprosiłam księdza, zwyczajnie,
aby pożyczył mi książkę. Tytuł dzisiaj już nie jest istotny. - „Kto Cię
przysłał ?-usłyszałam w odpowiedzi., pamiętam swoje zdziwienie, nie wiedziałam
o co chodzi i do tej pory nie wiem. Wyszłam z niczym, zastanawiając się, co
robić dalej. Przestałam chodzić na lekcje religii, bez uczucia buntu, bez
pretensji, ale po prostu się nudziłam. Tak się zaczęły moje poszukiwania
książek o duchowości. Przez lata zatoczyłam wielkie koło, zanim doceniłam „tu i
teraz”, między innymi dzięki medytacji chrześcijańskiej, którą dane mi było
poznać o wiele lat później.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz