środa, 6 lipca 2016

Granica między iluzją a prawdziwym życiem

Gdzie przebiega granica między iluzją, a prawdziwym życiem?  Lekkostrawne pogaduchy o iluzji na przykładzie "Truman show" w reżyserii Petera Weira. 
- Pomyśl sobie... taka śmieszna komedia, schrupana razem z puszką orzeszków ziemnych i miseczką czereśni.
- Wcale nie śmieszna, jeśli pomyślę, że też mogę znajdować się nieraz w sytuacji Trumana.
- Bohatera?
- Nie, w sytuacji człowieka, który pragnie szczęścia, poczucia bezpieczeństwa, bliskości drugiej osoby i rodzinnego ciepła.
- Przecież to nic złego, chyba większość z nas tego pragnie i właśnie dobrze, że tak jest.
- Nie do końca dobrze,jeżeli w połączeniu z jakimiś okolicznościami twoje naturalne potrzeby spowodują, że sama będziesz ofiarą szalonego twórcy iluzji, albo zachłannego sprzedawcy iluzji, albo w ogóle za bardzo uwierzysz w jakiś sztuczny świat.
- Przesadzasz
- Mówię o "Truman show". Dla niego więcej złudzeń oznaczało więcej szczęścia.
- Przynajmniej tak założył sobie główny reżyser jego życia. Bohater będzie miał wszystko i nie wydarzy się nic złego, podobnie jak w marzeniach.
- Tylko, mały szczegół, reżyser perfidnie ograniczył marzenia Trumana. Wywołał w nim paniczny lęk przed wodą, połączony z dramatycznym wspomnieniem utraty ojca.
- Ale ojciec wrócił, zły z powodu utraty roli. I w tym momencie zaczyna się zwrot akcji, bo przecież musi się coś rozwalić, kiedy umarły na niby wraca naprawdę żywy do sztucznego świata.
- Tak, jak w życiu, niezła metafora.
- I tak, jak w życiu pojawia się prawdziwa miłość.
- Prawdziwa miłość, która wywołuje ogromną determinację bohatera i dodaje mu odwagi do porzucenia dosłownie wszystkiego, co posiadał w dotychczasowym życiu. Podoba mi się ten romantyczny wątek.   
- Czyli osłuchana prawda, że miłość wszystko zwycięża?
- Nie tylko. Mam takie skojarzenie, jakby miłość uruchomiła nową kamerę w głowie Trumana i on sam, dzięki niej stał się reżyserem. Zaczął dostrzegać sztuczność i śmieszność świata, zobaczył głupie miny swojej żony przy reklamie kakao, zobaczył powtarzające się sytuacje, dowcipy i uśmiechy. 
- Zaczął mieć własny pomysł na życie, a to bardzo rozgniewało twórcę, największego mistrza gigantycznego imperium filmowego.
- Ale Truman wytrzymał, wytrwał, pokonał swoje lęki, pokonał reżysera i stał się autentyczny. 
I wówczas okazało się, że popularność filmu skończyła się w jednej chwili. Pogryzający kanapkę widz poprosił kolegę o włączenie innego programu, wymowne. Iluzja rozmyła się.
- Więc, gdzie można by było poprowadzić granicę między prawdą a iluzją?
- Dodajmy jeszcze, kto utrudnia rozpoznanie granic. Na pewno fałszywy przyjaciel i fałszywa rodzina, którym bohater od dzieciństwa ufał. To jest świat, w którym aktorzy grają swoje role, są profesjonalistami, tutaj nie ma prawdy, ani kłamstwa, bo nie ma autentyczności.
- Tak jak w filmie, czy tak jak w życiu?
- W filmie i w życiu .Kiedy bohater usamodzielnia się i zaczyna szukać autentyczności, wywołuje spore zamieszanie ,bo świat prawdy i świat iluzji zaczynają przenikać się nawzajem. Aktorzy nagle w panice muszą udawać operację kolana, a żona Trumana prosi ekipę o ratunek.

- Tak, jak w życiu Truman może wybierać między bezpiecznym, uporządkowanym, idyllicznym światem pozorów, a budzącym lęki i nieprzewidzianym w skutkach działaniem, powodowanym emocjami, marzeniami i ciekawością świata.

kadr z filmu "Truman Show" 1998 rok
Małgosia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz