Dziś
chciałabym polecić kryminalną serię Marcina Wrońskiego o komisarzu
Maciejewskim:
-
„Morderswo pod cenzurą” (wyd. I 2007 rok),
-
„Kino Venus” (wyd. I 2008 rok),
-
„A na imię jej będzie Aniela” (wyd. I 2011 rok),
-
„Skrzydlata trumna” (wyd. I 2012 rok),
-
„Pogrom w przyszły wtorek” (wyd. I 2013 rok),
-
„Haiti” (2014 rok),
-
„Kwestia krwi” (2015 rok).
Wydanie pierwsze: Red Horse, Lublin; kolejne: Wydawnictwo W.A.B, Warszawa
![]() |
zdjęcia okładek zaczerpnięte ze strony autora |
Wszystkie
tytuły łączy postać komisarza policji, byłego boksera - Zygmunta „Zygi”
Maciejewskiego. Główny bohater jest bardzo „ludzki”. Nie należy do fircyków wyciętych
z żurnala, chociaż jest to czas amantów filmowych. Maciejewski należy do „zmiętego”
typu mężczyzn. Nie stroni od alkoholu. Dużo pali. Żyje chwilą. Urodą nie
grzeszy. Złamany w pojedynku bokserskim nos, niedogolony, w zużytym ubraniu. Z
obycia też mało sympatyczny. Inteligentny i oczytany, co idzie w parze z
cynizmem. Nic nie robi sobie z konwenansów, reguł i układów. Jest mało
towarzyski. Za to dociekliwy, nieugięty Nie zważając na trudności, przeciwności
losu i układy, dąży do celu – czyli rozwiązania kolejnej zagadki kryminalnej. Jest
tak zawzięty w wykonywaniu swojej pracy, że nie ma dla niego znaczenia, czy
pracuje jako Policjant I RP, czy jako funkcjonariusz okupacyjnego Kripo. On
tropi przestępców bez względu na uwarunkowania polityczne i społeczne. Nie
porozumiał się jedynie z ustrojem powojennej Polski. W tych czasach pracował
dorywczo przy odgruzowaniu miasta, jako cieć. Był trenerem boksu.
W
tropieniu złoczyńców, którzy mimo zmian politycznych i ustrojowych, niezmiennie
realizują swój proceder, Maciejewskiego wspierają dwaj policjanci: spokojny
Fałniewicz i amantowaty Zielny. Zdarzenia osadzone są głównie w realiach
przedwojennej Polski, a miejscem akcji jest Lublin. Poznajemy różnorodność zakątków
tego miasta, różnorodność środowisk, kultury wyższej i niższej. Książki łączą w
sobie elementy trzymającego w napięciu klasycznego kryminału oraz powieści
obyczajowej. Dużym atutem podkreślającym realia tamtych czasów jest język
bohaterów. Duża doza humoru i cięte pióro autora, dodają lekkości dość przygnębiającym
tematom społecznym, które wychodzą na światło dzienne przy okazji śledztwa prowadzonego
przez głównego bohatera.
W
pierwszej części przygód komisarza Maciejewskiego „Morderstwo pod cenzurą” stykamy
się ze środowiskiem dziennikarskim, różnymi opcjami politycznymi oraz
gangsterką z „wyższej półki”, a wszystko zaczyna się od znalezienia mało
estetycznych zwłok dziennikarza w czasie, gdy Lublin szykuje się do obchodów
rocznicy uzyskania niepodległości (listopad roku 1930).
„Kino
Venus” dotyka problemu handlu żywym towarem i przymusowej prostytucji zbudowanego
na naiwności młodych panienek marzących o wielkiej miłości na miarę
„Trędowatej”.
Akcja
„Na imię jej będzie Aniela” toczy się głównie w czasach II Wojny Światowej.
Komisarz Maciejewski próbuje dopaść zwyrodnialca gwałcącego i mordującego młode
dziewczyny. Pierwsza zbrodnia dokonana jest w 1938 roku, lecz wojna nie
ogranicza zboczeńca. Wykonuje swój proceder z określoną regularnością nie
zważając na takie okoliczności jak: bombardowania, czy łapanki. Dzięki
wlokącemu się śledztwu poznajemy realia okupacji Lublina. Komisarz Maciejewski
wraz Fałniewiczem zostają funkcjonariuszami Kripo. Zielny przechodzi na drugą
stronę prawa i świetnie radzi sobie jako szmugler. Świetnie znający niemiecki „Zyga”
dobrze radzi sobie w nowych okolicznościach historycznych. Umie dogadać się
nawet z Gestapo. Żyje całkiem dobrze na niemieckim „żołdzie” i uparcie dąży do
wykrycia i schwytania podstępnego seryjnego mordercy, któremu czasy wojenne nie
przeszkadzają w jego procederze. Oczywiście nie przechodzi to bez echa w
środowisku lokalnych patriotów. Rodacy mają go za zdrajcę. Musi więc podwójnie
uważać nie tylko na Niemców, ale także i Polaków.
Moja
ulubiona powieść – to „Kwestia krwi”, gdzie przeplatają się wątki czasów
słusznego systemu z latami dwudziestymi. Bohaterem książki wyjątkowo nie jest
Lublin, tylko Zamość. W rzeczywistości powojennej „Zyga” jest trenerem boksu.
Swojego cynicznego stylu bycia były komisarz nie zmienia nawet w relacjach z UB.
Jest dalej sobą, więc nie jest mu lekko. Równocześnie cofamy się do początków
służby Maciejewskiego, kiedy jako ambitny aspirant próbuje rozwikłać sprawę
zaginionej gimnazjalistki. Stykamy się tu głównie ze środowiskiem
gimnazjalistów i ich profesorów, ale również ocieramy o lokalne ziemiaństwo. Maciejewski
nie ma lekko. Prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa bez głównego dowodu w sprawie
- czyli zwłok. Naraża się różnym takim, którzy nie stronią od mocniejszych
argumentów. Przełożeni próbują uziemić jego ambicje, kombinując tylko, jak tu
sprawie łeb ukręcić. Ledwo wiąże koniec z końcem. Ale jest uparty, wytrwały i
powoli, ale systematycznie zmierza do celu. W końcu rozwiązuje zagadkę, ale,
czy na pewno?
Gorąco
polecam wszystkie książki o komisarzu Maciejewskim. Rzucam hasło: „nasze też
jest dobre”, w czasach, gdy na rynku czytelniczym rządzą głównie ponure, skandynawskie
kryminały.
Cytat z książki „A na imię jej będzie Aniela”: „Nalot za nalotem. Nawet taki zboczeniec ma
teraz poważniejsze zmartwienia – ciągnął Fałniewicz”.
Strona internetowa autora:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz