Nie
przesadzajmy z miłością, nie zmuszajmy kota do wegetarianizmu.
Temat wraca jak bumerang.
Pomysły uszczęśliwiania kogoś na siłę, jakiekolwiek by nie były z reguły
odnoszą odwrotny skutek. Podczas kiedy, my ludzie możemy zawsze odmówić
gorliwemu dobroczyńcy, niczemu niewinny kot pozostaje skazany na łaskę lub
niełaskę swojego żywiciela.
Oddaję głos mojej
przyjaciółce Łatce, która sama wypowie się w kwestii kociego wegetarianizmu:
"Cześć, nazywam się
Łatka, uwielbiam jeść i spać, powinnam jeszcze polować, ale w domu zamawiam
catering prosto do miski. Nigdy wege! Biolodzy opisują mnie, jako
obligatoryjnego ( koty znają mądre słowa, nie myślcie sobie...) mięsożercę. Co
to znaczy? Przede wszystkim moja dieta wymaga białek i tłuszczów dostępnych
bezpośrednio w pokarmie zwierzęcym, a bez węglowodanów mogę wytrzymać długo.
Dlaczego? Bo niechętnie poddaję się procesowi ewolucji i niewiele zmieniłam się
od pradawnych czasów. I nie jestem jak jakiś pies wszystkożercą, ten to ma
dłuższe jelito i większą masę jelita ślepego i przetrawi warzywa korzeniowe,
orzechy i owoce. I powiem mądre zdanie: kot nie syntetyzuje składników z
prekursorów, czyli warzyw, owoców, ziaren, lecz musi otrzymać gotowe związki,
przetworzone przez organizm ofiary, niestety...przykro mi. Nie wierzycie? Tymi
gotowymi związkami są np. tauryna, witamina A, witaminy grupy B, wiele
aminokwasów i nienasyconych kwasów tłuszczowych. My koty jesteśmy bardzo mądre
i świadome naszych potrzeb pokarmowych. Nasza wątroba przystosowana jest do
spożywania dużych ilości białka i nasz metabolizm energetyczny wymaga również
obecności dużej ilości białka w pożywieniu. To są kolejne cechy obligatoryjnego
mięsożercy.
Czasem lubię chrupać
czerwoną paprykę, zielony groszek z puszki, posmakować kluseczkę, zielony
szczypior lub koperek. Ale bez przesady! Jeśli dieta będzie zawierała nadmiar
węglowodanów, koci organizm zacznie zużywać własne białka, wystąpią zaburzenia
metaboliczne, co prowadzić może nawet do zatrucia. Marchewka też na nic się
nada, bo nie jestem w stanie wytworzyć witaminy A z prekursorów.
Podobnie, jak
wegetarianie lubię naturalne ekologiczne produkty. Nie chcę syntetyków! A nie
da się ułożyć dla mnie prawidłowej, pełnowartościowej diety bez udziału
produktów zwierzęcych.
I na koniec wybaczcie mi
proszę, że w naturze poluję. Ale natura stworzyła mnie taką, abym wzmacniała
populacje innych zwierząt eliminując osobniki chore i słabe. Powiem
nieskromnie, że odgrywam w naturze bardzo ważną rolę.I dodam, że dzięki
zachowaniu prawidłowej diety mam już 16 lat, co w przeliczeniu na długość życia
człowieka równałoby się z wiekiem 80 letniej pani.
I please...Kochajcie nas
- nie tylko w Walentynki i pozwólcie nam być sobą.
Z kocim pozdrowieniem,
Łatka"
kot własny i zdjęcie własne |
zdjęcie własne |
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz