czwartek, 18 lutego 2016

Kochajmy rozumnie

Nie przesadzajmy z miłością, nie zmuszajmy kota do wegetarianizmu.
Temat wraca jak bumerang. Pomysły uszczęśliwiania kogoś na siłę, jakiekolwiek by nie były z reguły odnoszą odwrotny skutek. Podczas kiedy, my ludzie możemy zawsze odmówić gorliwemu dobroczyńcy, niczemu niewinny kot pozostaje skazany na łaskę lub niełaskę swojego żywiciela.
Oddaję głos mojej przyjaciółce Łatce, która sama wypowie się w kwestii kociego wegetarianizmu:
"Cześć, nazywam się Łatka, uwielbiam jeść i spać, powinnam jeszcze polować, ale w domu zamawiam catering prosto do miski. Nigdy wege! Biolodzy opisują mnie, jako obligatoryjnego ( koty znają mądre słowa, nie myślcie sobie...) mięsożercę. Co to znaczy? Przede wszystkim moja dieta wymaga białek i tłuszczów dostępnych bezpośrednio w pokarmie zwierzęcym, a bez węglowodanów mogę wytrzymać długo. Dlaczego? Bo niechętnie poddaję się procesowi ewolucji i niewiele zmieniłam się od pradawnych czasów. I nie jestem jak jakiś pies wszystkożercą, ten to ma dłuższe jelito i większą masę jelita ślepego i przetrawi warzywa korzeniowe, orzechy i owoce. I powiem mądre zdanie: kot nie syntetyzuje składników z prekursorów, czyli warzyw, owoców, ziaren, lecz musi otrzymać gotowe związki, przetworzone przez organizm ofiary, niestety...przykro mi. Nie wierzycie? Tymi gotowymi związkami są np. tauryna, witamina A, witaminy grupy B, wiele aminokwasów i nienasyconych kwasów tłuszczowych. My koty jesteśmy bardzo mądre i świadome naszych potrzeb pokarmowych. Nasza wątroba przystosowana jest do spożywania dużych ilości białka i nasz metabolizm energetyczny wymaga również obecności dużej ilości białka w pożywieniu. To są kolejne cechy obligatoryjnego mięsożercy.
Czasem lubię chrupać czerwoną paprykę, zielony groszek z puszki, posmakować kluseczkę, zielony szczypior lub koperek. Ale bez przesady! Jeśli dieta będzie zawierała nadmiar węglowodanów, koci organizm zacznie zużywać własne białka, wystąpią zaburzenia metaboliczne, co prowadzić może nawet do zatrucia. Marchewka też na nic się nada, bo nie jestem w stanie wytworzyć witaminy A z prekursorów.
Podobnie, jak wegetarianie lubię naturalne ekologiczne produkty. Nie chcę syntetyków! A nie da się ułożyć dla mnie prawidłowej, pełnowartościowej diety bez udziału produktów zwierzęcych.
I na koniec wybaczcie mi proszę, że w naturze poluję. Ale natura stworzyła mnie taką, abym wzmacniała populacje innych zwierząt eliminując osobniki chore i słabe. Powiem nieskromnie, że odgrywam w naturze bardzo ważną rolę.I dodam, że dzięki zachowaniu prawidłowej diety mam już 16 lat, co w przeliczeniu na długość życia człowieka równałoby się z wiekiem 80 letniej pani.
I please...Kochajcie nas - nie tylko w Walentynki i pozwólcie nam być sobą.

Z kocim pozdrowieniem, Łatka"
kot własny i zdjęcie własne
zdjęcie własne

Małgosia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz