Godna polecenia wystawa, przeprowadzająca odbiorcę przez elementy stylu Empire – ciekawego, więc szkoda, że zajmował krótki okres w historii (lata: 1800 – 1815).
Na wejściu godnie wita nas sam Cesarz w przepięknym stroju koronacyjnym (acz na mój gust zbyt kobiecym, jak na zdobywcę większej części Europy).
Źródło: Wujek Google
Jest też portret księcia Józefa Poniatowskiego (przytulnie zwanego: Pepi). Szkoda, że nie można sobie zrobić selfie z największym ciachem ówczesnej Europy (fotografowanie eksponatów zabronione).
Wystawa – to nie tylko obrazy. Wśród licznych eksponatów, moją uwagę przyciągnęły meble – po Napoleońsku praktyczne. Można zobaczyć np.: mechaniczne biurko Cesarza z przesuwanymi blatami, stół do map ze składanymi nogami (w końcu nie jest to mebel podstawowego użytku w domu, więc jak Cesarz miał przerwę z działaniach wojennych, składało się go – mebel – nie Cesarza i upychało w jakimś pokoju – magazynku), stolik nocny z sekretnymi szufladami z tyłu, ówczesna umywalka, fotele z wklęsłymi oparciami – przyjemnie przylegającymi do ciała (to, że przyjemnie przylegają wiem z opisów, aby nie mieć pokusy sprawdzanie tego faktu organoleptycznie, jest się solidnie pilnowanym przez odpowiednie panie). Meblem, który najbardziej mnie rozczulił była mała kanapka Cesarza. Wiem, że Napoleon do najwyższych nie należał (w Palazzo Pitti we Florencji dane mi było widzieć wannę – a raczej wanienkę Imperatora), ale w przypadku tego mebla zamysł był chyba taki (przynajmniej ja bym tak z niego korzystała), że siedziało się bokiem, opierając o wyższe oparcie, nogi mając przewieszone przez niższe. Takie rozwiązanie wydaje się być bardzo wygodne przy oglądaniu telewizji, choć Cesarz pewnie na czytaniu korespondencji poprzestawał.
![]() |
| AGATA GRZYBOWSKA "Napoleon i sztuka" w Zamku Królewskim. Jak mieszkała francuska elita w czasach cesarza Napoleona Bonapartego, „Gazeta Wyborcza” |
Na wystawie można zobaczyć też przedmioty użyteczne z epoki – głównie służące do gustownego spożywania posiłków. Najbardziej rozczulił mnie prezent hrabiego d’Ornano (drugiego męża hrabiny Walewskiej) w postaci podróżnego niezbędnika. Duże mahoniowe pudło z lustrem, w środku wypełnione rozlicznymi drobiazgami: flakoniki, sztućce, naczynka do parzenia i picia kawy i herbaty, przybory do manicure i pedicure, nawet szczoteczka do zębów i skrobaczka do języka – coś à la wypasiona kosmetyczka. Z boku kosmetyczki był wysuwany blat do pisania, a w skład wyposażenia wchodziły również przybory do pisania.
Źródło: Wujek Google
Z powodu zbierania materiałów do kolejnej książki przyglądałam się eksponatom długo i w skupieniu, starając się zapamiętać każdy szczegół (robienie zdjęć, przypominam, zakazane). Wzbudzałam tym dużą podejrzliwość wśród pilnujących mnie pań. Byłam obiektem dużej baczności. Czasami czułam oddech na plecach, gdy za długo tkwiłam przy którymś z eksponatów – zapewne z obawy, iż zacznę go obmacywać swoimi niegodnymi, niecesarskimi kończynami. Uspokajam. Takich odruchów nie przejawiam. Szanuję hasło „nie dotykać” i „nie niszczyć”, ale zdaję sobie sprawę, że na czole napisanego tego nie mam.
Paulina
Linki:





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz